Pajączek Franek

Elektrownia

Zasilanie Pajączka Franka nie jest rzecza prostą. Chińczycy nie dostarczają razem z konstrukcją baterii atomowej i musimy sobie radzić przy przy pomocy akumulatorów 18650. Oczywiście nie mogą to być odpady kupowane na Allegro za 5 zł z napisami 8000 mA - Franek potrzebuje naprawdę dużo prądu.

Serva MG996R przy pełnym obciążeniu mogą pobierać do 2A. Oczywiście nie wszystkie w tym samym czasie mają pełne obciążenie, ale jest ich 20 sztuk i trzeba przewidywać prąd kilkunastoamperowy. Zastosowałem akumulatory Samsunga tzw. wysokoprądowe o wydajności 20A, a w porywach nawet do 100A (przez 10 sekund). Mają one pewną drobną niedogodność - są to akumulatory z tzw. płaskim plusem - czyli nie pasują do niczego: ani do ładowarki ani do koszyka w zasilaczu. Tu jest potrzebna lutownica i po kilku minutach mamy plusy wypukłe.

Warto też zakupić profesjonalną ładowarkę. Zabezpieczy ona prawidłowy tok ładowania akumulatorów i zapobiegnie ich przedwczesnym zużyciem.

Do zasilania Franka użyłem sześciu akumulatorów - trzy połączone szeregowo i dwie takie baterie równolegle. 

Bardzo ważną sprawą są przewody połączeniowe. Nie mogą to być kabelki od małych akumulatorków Li-Po, gdyż po prostu stopią się podczas pracy. 

W związku z tym, że Pajączek Franek jest konstrukcją eksperymentalną i koniecznością ładowania akumulatorów elektrownia musi mieć możliwość odłączenia od całej konstrukcji. Jako złacza zostały użyte złącza głośnikowe.

Aby dostosować napięcie do potrzeb zasilania Franka zostały zastosowane dwie przetwornice Step-Down - obniżające napięcie. Mniejsza przetwornica 7-28V/5V/1,5A służy do zasilania elektroniki, duża trzystuwatowa - do zasialnia servo. W przetwornicy tej jest możliwość ustawnia napięcia wyjściowego. Dodatkowo zostały podłączone dwa woltomierze - jeden na wejsciu przetwonicy - pokazuje napięcie akumulatorów - drugi na wyjściu - pokazuje ustawione napięcie zasilające servo.